Zmarnuj swój czas i rozgryź mnie.



 


Noc spiętego pokoju

Dzisiejszej nocy zasiadam do święta przy samotnym
niebieskim stoliku nad butelką droższego niż zazwyczaj wina
a ona gdzieś tam przepuszcza przez palce
kolorowe zboża i łapie zasięg
wzroku nie odpowiada na telefony
a ja gdzieś między podłogą a dywanem
kto by pomyślał

12 V

Limeryk o wpływie puszczania bąków na stosunki międzynarodowe

Raz pewien pan Piotr prosto z Piotrkowa
pierdnął piorunem prawie do Lwowa
Wnet Piotra skute łapy -
opierdziane kacapy
Padła tarcza antyrakietowa

Prawdziwych przyjaciół od wódki poznaje się w biedzie

Od przeprowadzki minął prawie rok
aklimatyzacja kwestią czasu


Wczoraj swoją obecnością zaszczyciłem nieoczekiwane
przyjęcie ze studentami filozofii.
Zabłysnąłem znajomością z Janem Galarowiczem,
co skończyło się częstowaniem mnie wódką Wyborową.

Nie zrobiłem niestety nic głupiego oprócz
włożenia różowego kostiumu wróżki ze skrzydełkami i różdżką.
Poza tym stwarzałem pozory okazyjnie nadupconego
konsumenta gorzoły.

A w weekend był Szczyrk i nawrót nałogów
tytoniowych i mięsnych oraz romans
z czarnym słoniem i zwyczajną dynią.
Robili nam kompromitujące zdjęcia, które lada chwila
pojawią się w internetowych tabloidach.

W mieszkaniu jak zwykle nieporządek i tradycyjne
wzajemne obiecywanie sprzątania.
U mnie też zaniedbanie:
studiowania, osobowości i poniekąd Ewy.
Nawet nie nadaję się do pisania wierszyków,
to powinien za mnie robić ktoś inny i kompetentny.

Andrzej Cnotliwy pisze wiersz o Andrzeju Cnotliwym

- Michałowi Domagalskiemu -



Lecz tak Bogiem a prawdą to nieprawda
Andrzej Cnotliwy pisze się jak najbardziej sam
i na całkowite wszystko


*

Urodził się w rodzinie
przemytników pochodzenia
ukraińskiego i do dziś zmaga się
z niedzielnymi figurantami
pod wiejskim sklepem

*

Siódma przedwczesna budzikiem
okłada po twarzy
cnotliwie przeczesuje przerzedzony image
znudzonego polonisty
przysiada przy osobistym komputerze
poopiekuje się młodą literaturą

W toalecie Andrzej Cnotliwy samotnie
stara się przedłużyć przyjemność
i nie dać plamy


*

Kończyny dolne
naturalne środki lokomocji wiodą
drogą prostą by Andrzej wreszcie mógł
postawić pod ścianą swoich podopiecznych

*

(pif-paf!)

Bo skurwysyny nie chciały
czytać poezji

Epitafium idioty

Zapomniałem się
gdzieś pomiędzy poranionym
budzikiem a opróżnianiem butelek
połykam świeży zapach gazet

jeszcze tylko zapomnieć
poukładać i zastawić się
w pobliskim sklepie

spakowałem do plecaka szczyty
tamtych gór

i moich możliwości –
podkoszulki kilka par majtek
kilkanaście przelotnych monet
w towarzystwie świeżych ludzi


***

… lat później gdzieś
na wiosnę

siedzą tam razem sobie
na głowach i depczą po obcych
piętach

w przerwie
pieczenia kiełbasek wspominają
burego Kota
idioty z wiersza

idioty