tego dnia krew na szklance
zmąciła kawowy aromat
sufit oblany potem od dawna
wiedział
nawet woda w czajniku
zagotowana w swojej złości
upust dawała herbacianej rozpuście
ściany sflaczałe zwężały
źrenice napuchnięte okna
uchylone na wietrze
powiewały firanki
w razie potrzeby zbić szybkę