Zmarnuj swój czas i rozgryź mnie.



 


Autostop

Dawno już zapomniałem o istnieniu
zapachu, który wskakuje w nozdrza
i kołysze usta.

Każdą garścią pszenicy powracam
do czasów, kiedy wszystko
układało się w wiersz, a drzewa
tańczyły rymem.

Wtedy kwiaty, teraz krwiaki na nogach
od wydeptanych ścieżek.

Macham ręką, by odpędzić robaki
i przenieść je jednak w przyszłość.

Kolejne rozwidlenie, a pod nogami
kartonik z napisem ''Dom''.

Może Panu będzie
po drodze.