Przepraszam, mógłbym wejść tak
po prostu, w butach?
Z brudnymi marzeniami, że jeszcze mi to sprawi,
choć trochę satysfakcji.
Z błotem na uszach, w skarpetach trzydniowych,
które z każdą chwilą kradną mój koloryt.
(Czy to pani nie boli?)
Ja, w swoim niemodnym ciele,
ego zepsutym - nie widzę w tym nic złego,
by mieć na sobie buty.
Proszę pierwszą myślą być.
Przepraszam, czy
mógłbym już wyjść?