Patrzę przez okno - dwa żółte zęby
odbijają światła mijania.
Już dawno kamienice nie świeciły
tak słabo.
Odkąd zgasło słońce, mieszkańcy
usiłują zagarnąć latarnie.
Przy masarni stoją ludzie,
co minutę wyciągają zegarki
i głośno przeklinają.
Otwieram drzwi, ludzie usta –
zaraz kamienice zapłoną.