Pani Ada zbiera kwiaty. Wszystkie wrzuca
do metalowego kosza.
Kwiaty uśmiechają się, całkiem nieświadome.
Czasami, co sprytniejsze próbowały uciekać,
niektórym nawet się udawało,
lecz kobieta miała przewagę nogi.
Róża i fiołek nie uciekały – obrastały w piórka,
pewne swoich wdzięków.
Bratek bał się rozstania z rodziną, dlatego stał się
obiektem drwin żółtego tulipana;
chryzantemy w kącie oczekiwały pogrzebu.
----
Wreszcie kosz staje, kwiaty poruszone wychodzą.
Pani Ada koncentruje je w bukietach, po czym przypina karteczki z ceną
i eksponuje na chodniku.
Wkrótce rośliny zwiędną w fetorze spalin.