Kraków. Sierpień pluje i bębni palcami
o szyby kawalerek.
Nawet gołębie pochowane
po kątach, nie nalatują ociekających.
Nie wiedzieć kiedy przyjazdy
stały się powrotami i teraz trzeba
snuć plany osiedlenia.
Zamiast miedzi stal, zamiast bułek
obwarzanki.
Z podnieceniem spotykam samochody
z legnickimi numerami i poznaję ulice,
o których się śpiewa.
Teraz pytany o adres, wspomagam się
ukośnikami.