Kilka minut do tej magicznej granicy,
kiedy dzień wreszcie można
nazwać poobiedziem.
Znowu pomyślałem o ocalaniu
i odbijaniu od dna. Robię to
coraz rzadziej, czas ka -
leczy rany.
Teraz tylko czekam, aż
znów usłyszę czułe
ty siusiaku.
Zmarnuj swój czas i rozgryź mnie.