Rozkwit niebezpiecznie kojarzy się
z rozkładem.
Wszystko, co mogłoby wzlecieć, grzęźnie
w błocie przy krawężnikach.
Igły opadają na chodniki,
tworząc masowe gilotyny.
Czas fortować zamki
w płaszczach i kurtkach.
Za chwilę sypnie śniegiem
i wepchnie nam w twarz marchewkę.
Przejrzałem.
Jak wszystko wokół.