Zmarnuj swój czas i rozgryź mnie.



 


Poranienie

Szósta rano.
Zraniony zrywam siebie
z pościeli.
Lustro odbija zamszoną twarzą;
już nie jest żal, ani wstyd.

W tramwaju patrzę
ludziom na ręce -
gładkie i niedoświadczone.

Szybkim ruchem
naciągam rękawy.